Wizja lokalna Szamanów z Nebraski [grotesque on amphetamine]

 Schodzę w ciemność po schodkach, a tam malutki szaman - straszliwa kukła  wskazująca światło, udało się zapalić odpowiednie, choć była tu cała bateria podświetlonych łudząco do siebie podobnych przycisków. Podwójna dioda, wyskakujące literki z prześladujących mnie przeklętych Literaków migają jak łuna przed oczyma. 

Coś przemknęło! Jezus, Maria. 


- Jaaa, zaczynam obsesyjnie myśleć o masie szczurów nadżerających tkankę mojego ciała...


- Litery, uciekajcie, płatajcie figle, możecie, są środki na wroga, tak! Są środki szczurobójcze, wybijające spędzający sen z powiek hipisów - Wyścig szczurów! 


Takie to tylko pędzą śmierdzącymi kanałami, w stęchliźnie, zgniliźnie, wilgoci,  zaślepione aż do celu.


Zmiękczam się, odpryski powidoków zataczają chaotyczne, szare okręgi, słowa komponują się w polanki i pagórki o różnych wzniesieniach, sylaby, wiersze, mordercze udręki nad słowami leżącymi na mej brudnej tafli ekranu z oczkiem. Zwaliste wielbłądy, majestatyczne wielorybozaury, wyrazy oznajmujące mi zejście w głębiny na stałe.







Komentarze